niedziela, 1 listopada 2009

21 września 2008

Pada. Ciągle pada. Zdecydowanie łóżkowa pogoda. Zdecydowanie nie na zwiedzanie. Pierwszy dzień pobytu w Queenstown spędzamy w większości na kanapie, odsypiając różnicę czasu i zmęczenie. Nie jestem w stanie otworzyć oczu. Spać!
Dopiero po południu, kiedy ulewa w końcu słabnie, decydujemy się wyjść. Autobusem dojeżdżamy do centrum. Chwilę spacerujemy po plaży i śródmieściu, ale ponieważ deszcz znowu się wzmaga, a my mamy jeszcze w planach zwiedzenie Kiwi Birdlife Park oraz obejrzenie panoramy miasta z wieży widokowej, skracamy spacer. Wjazd szybką kolejką na szczyt Bob’s Peak, przypominającą tą jeżdżącą na Gubałówkę, przyprawia mnie o zawroty głowy. Na górze wieża widokowa z otwartym tarasem i zapierającym dech w piersiach widokiem na okolicę i oczywiście liczne – bary, kafejki, restauracje i nieodłączne sklepiki z pamiątkami. Przemarznięci i ciut mokrzy (znowu leje jak z cebra) postanawiamy rozgrzać się piwem i choć zza szyby i zasłony deszczu popatrzeć na okolicę. Po pół godzinie wracamy na dół. Niedaleko wejścia do kolejki, na skraju lasu porastającego górę, znajduje się niewielki rezerwat zwierząt. Ponieważ spotkanie kiwi w środowisku naturalnym nie jest łatwe, decydujemy się obejrzeć go tutaj. W końcu to jego ojczyzna, wizerunek tego rzadkiego nielota widnieje na tutejszych monetach a sami mieszkańcy nazywają siebie „kiwi”. Te najsłynniejsze nowozelandzkie stworzenie na pierwszy rzut oka trudno zresztą wziąć za ptaka. Szczeciniaste upierzenie bardziej przypomina sierść a skrzydła i ogon są niemal niewidoczne. Kiwi spędzają dzień na drzemce, natomiast polują w nocy. Ich główne pożywienie stanowią owady, robaki, owoce ale nie pogardzą też małymi gadami czy płazami. Niestety te sympatyczne stworzenia mogą niedługo zupełnie wyginąć. Zagrażają im przede wszystkim gronostaje, sprowadzone z Europy dla zmniejszenia populacji królików, nieopatrznie przywiezionych na wyspy, które błyskawicznie się rozmnożyły, pustosząc przyrodę. Gronostaje łatwo przystosowały się do nowego środowiska a ich dieta niestety nie ograniczyła się do królików - szybko upodobały sobie pisklęta kiwi, które są dla nich bardzo łatwym łupem. Podobno populacja kiwi zmniejsza się w każdym roku aż o 6%!

Niestety, deszcz się nasila, więc Kiwi Park przebywamy niemal biegiem. Za godzinę ma być karmienie, które mieliśmy zamiar zobaczyć, ale w tej sytuacji godzinne włóczenie się po lesie nie brzmi zachęcająco. To już nie deszcz, to porządna ulewa. Biegniemy w dół wzgórza, zza kurtyny deszczu niewiele widać. Kompletnie przemoczeni szukamy miejsca, gdzie moglibyśmy się ogrzać i coś zjeść. Puby i restauracje są na każdym rogu, jest więc w czym wybierać. W końcu decydujemy się na pub z ogromny kominkiem pośrodku. Wygląda przytulnie, siedzi sporo kiwi, więc mamy nadzieję dobrze zjeść i wysuszyć trochę.
Po obiedzie, jako że trochę się przetarło, włóczymy się jeszcze po mieście i wracamy do hotelu, przed kominek. W hotelowej recepcji zamawiamy wycieczkę na fiordy Milford Sound na następny dzień. Sprawdzam pogodę w internecie – ma lać i lać i lać. Recepcjonista ostrzega, że jeśli deszcz nie ustanie, trasa przejazdu, wiodąca przez góry porośnięte lasami deszczowymi, może zostać zalana a co za tym idzie - wycieczka odwołana.

Milford Sound, w polskich przewodnikach występujący jako Zatoka Milforda, to fiord, położony w Alpach Południowych. Nazywany przez Maorysów „drozdem samotnikiem” (Piopiotahi), należy do Parku Narodowego Fiordland i jest przekształconą przez lodowiec plejstoceński dawną doliną rzeczną o długości ok. 20 km, otoczoną najwyższymi w świecie klifami morskimi, wznoszącymi się aż do 1600 m.n.p.m (najwyższe wzniesienie w okolicy to Mitre Peak o wysokoci 1.695 m.). Fiord częściowo wypełniony jest morską wodą Morza Tasmana, częściowo słodką wodą, pochodzącą z opadów, która kaskadami spływa ze skał do położonego niżej zbiornika. W końcu to jedno z najbardziej deszczowych miejsc na ziemi, roczne opady wynoszą aż 615 cm a zaledwie co trzeci dzień jest bezdeszczowy.
Najciekawszym gatunkiem fauny w Zatoce jest czarny koral. Żyją tu również dwa rzadkie gatunki ptaków - nielotny takahe o jaskrawym fioletowym i niebieskim upierzeniu oraz kakapo, żyjąca w norach ziemnych papuga, przypominająca sowę. Kakapo w okolicach Milford Sound są zupełnie oswojone. Kiedy tylko autokary zatrzymują się na parkingu, zabawnie się kołysząc maszerują w stronę turystów, domagając się jedzenia.

Queenstown w deszczu - widok z dołu i z góry, z wieży widokowej.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz